Przypominamy zabawy z czasów dzieciństwa dziadków, aby rodzice też trochę do wspólnej aktywności na podwórku wciągnąć i wykorzystać owe zabawy jako taki most łączący pokolenia.
Oto kilka moim zdaniem najlepszych propozycji, które chyba nigdy się nie zestarzeją:
- KAPSLE
Moja ulubiona pozycja z tej listy i jedna z najmilej wspominanych zabaw z dzieciństwa. Bierzemy kapsle z lemoniady (chociaż z tą lemoniadą w dzisiejszych czasach może być ciężko, więc wystarczą jakieś podobne), kredą rysujemy na ziemi trasę wyścigu i na zmianę każdy z uczestników pstryka swój kapsel tak, aby pokonując całą trasę (i nie wypadając z niej) dotarł do mety (jeśli wypadnie to wraca na poprzednie miejsce albo na sam początek, w zależności od ustaleń).
Kapsle można też dodatkowo okleić czy pomalować (za naszych czasów popularne były flagi różnych państw), a także podkleić plasteliną, aby je obciążyć, także zabawa jest rozwojowa :)
- GUMA
To niby gra dla dziewczyn, ale nie znam chłopaka, który by chociaż kilka razy z nudów nie poskakał. Dwie osoby stają na przeciw siebie w odległości około metra i między sobą mają rozciągniętą gumę do skakania, którą zahaczają za kostki. Trzecia osoba natomiast ma za zadanie, skacząc na tej gumie, wykonać bardzo konkretny, wcześniej ustalony układ. Jeśli jej się uda, zwiększamy trudność i podnosimy gumę za kolana, a później za uda. Jeśli się jednak nie uda, to zmienia się z jedną z pozostałych osób i one próbuje.
- KLASY
Prosta gra, w której rysujemy kredą na ziemi siedem kwadratów i jedno kółko na ich szczycie, a następnie skaczemy po całej trasie w odpowiedniej kolejności. Pamiętam, że my ją lekko zmodyfikowaliśmy i za pomocą kapsli lub kamieni, trzeba było najpierw trafić na pole, na które chciało się dotrzeć (a trzeba było na każde po kolei, od 1 do 8) i dopiero można było skakać.
Pozostaje tylko pytanie czy dalej powinniśmy rysować osiem pól, skoro ośmiu klas już nie ma? :)
- SKAKANKA/SZCZUR
Skakanka w swoim założeniu miała służyć jednej osobie do skakania. Jednak my (jako bardzo kreatywne pokolenie ;) wykorzystywaliśmy ją do wielu innych zabaw. Najpopularniejszą było trzymanie rozciągniętej skakanki przez dwie osoby i kręcenie nią, podczas gdy pozostałe osoby skakały (jak na zdjęciu głównym). Jeśli skakanka była dość długa, spokojnie mogło skakać kilka osób jednocześnie.
Drugim zastosowaniem skakanki jakie pamiętam, był szczur (nie będę ukrywał, że zawsze fascynowało mnie nazewnictwo dawnych gier). Jest to nieco mniej znana gra (tak mi się przynajmniej wydaje), która polegała na tym, że jedna z osób brała skakankę (lub dwie skakanki związane ze sobą) i kręciła nią nisko nad ziemią dookoła siebie, a pozostałe osoby stojące w kręgu musiały nad nią przeskakiwać. Komu się nie udało, zostawał szczurem i trafiał do środka (oraz obrywał skakanką – ryzyko zawodowe).
- TARZAN
Tarzan jest prosty do wykonania, jeśli tylko mamy w pobliżu właściwe drzewo (jeśli nie mamy, to raczej się nie pobawimy). Do odpowiednio grubej gałęzi przywiązujemy linę, załatwiamy sobie jakieś krzesło albo inną podstawkę (ewentualnie, jeśli drzewo jest dość duże wchodzimy na inną gałąź), chwytamy się liny i bawimy się w Tarzana :) Im starsze dzieci tym z większej wysokości można skakać.
Niektórym ta zabawa nie przechodzi już nigdy:
- CYMBERGAJ
To już bardziej skomplikowana zabawa. Potrzebujemy do niej stołu (albo w miarę równego podłoża i kredy), trzech monet, dwóch grzebieni oraz kawałka folii aluminiowej. Grzebienie owijamy folią, monety rozdzielamy po jednej dla każdego z graczy (to będą piłkarze), jedną zostawiamy (jako piłkę), a kredą rysujemy prowizoryczne boisko i jesteśmy gotowi. Za pomocą grzebieni na zmianę uderzamy w swojego „piłkarza”, aby uderzył „piłkę” w kierunku bramki przeciwnika.
Trzeba tylko trochę uważać, bo monety lubiły się gubić. Szczególnie wtedy, gdy komuś akurat brakowało na lody ;)
- PODCHODY
Jak tak o tym dłużej myślę, to zaczynam podejrzewać, że w czasach naszego dzieciństwa działało jakieś silne lobby producentów kredy ;)
A tak na poważnie (bo przecież i tak wszyscy wiedzą, że używaliśmy pękniętych cegieł za każdym razem gdy piszę o kredzie), to do podchodów wymagana jest w zasadzie kreda, kamienie, patyki lub jeszcze cokolwiek innego, z czego da się zrobić strzałki na ziemi (lub na ścianach). Jedna drużyna się przemieszcza i zostawia za sobą ślady w postaci strzałek (czasem bardzo dobrze ukrytych), a druga drużyna cierpliwie czeka ustalony czas i po tym czasie, stara się odnaleźć pierwszą drużynę wykorzystując pozostawione wskazówki. Im bardziej kreatywna była drużyna pierwsza, tym trudniejsze zadanie stało przed drugą.
Ćwiczenia mowy u dzieci.
Przykłady wierszyków dźwiękonaśladowyczych
RĄCZKI KLASZCZĄ
Rączki klaszczą klap, klap, klap
Nóżki tupią tup, tup, tup
Tutaj swoją główkę mam
A na brzuszku bam, bam, bam
Tutaj uszy mam
Oczy patrzą tu i tam
Buzia robi am, am, am
A na nosku sobie gram!
MYSZKI
Myszek sto do norki szło:
SZO, SZO, SZO SZO, SZO, SZO
Wtem wybiegły koty dwa:
SZA, SZA, SZA SZA, SZA, SZA
A, że były bardzo złe
SZE, SZE, SZE SZE, SZE, SZE
To złapały myszki dwie
SZE, SZE, SZE SZE, SZE, SZE
Potem jeszcze zjadły trzy
SZY, SZY, SZY SZY, SZY, SZY
I ostrzyły ciągle kły
SZY, SZY, SZY SZY, SZY, SZY
Ale, że im brakło tchu
SZU, SZU, SZU SZU, SZU, SZU
Nie złapały wszystkich stu
SZU, SZU, SZU SZU, SZU, SZU
JEDZIE POCIĄG
Jedzie pociąg – fu, fu, fu
Trąbka trąbi – tru, tu, tu
A bębenek – bum, bum, bum
Na to żabki – kum, kum, kum…
Woda z kranu – kap, kap, kap
Konik człapie – człap, człap, człap
Mucha brzęczy – bzy, bzy, bzy
A wąż syczy – sss, sss, sss…
ZEGAR
Zegar na kominie, od lat z tego słynie,
że gdy coś się stanie, słychać wnet bimbanie: bim bam x3
Gdy raz Olek rano, stłukł sobie kolano,
zegar, czy wierzycie, zaczął zaraz bicie: bim bam x3
A gdy małej Zosi, usiadł bąk na buzi,
to zaraz bimbanie powiedziało mamie: bim bam x3
Kiedy dziadek Klary, zgubił okulary,
to zegar od razu, bimbał bez rozkazu: bim bam x3
A znów kiedy babcie pogubiły kapcie,
to zegar zmartwiony, bimbał niestrudzony: bim bam x3
Martwi się rodzina, jakaż to przyczyna,
zegarowi każe bimbać według zdarzeń.
Dzisiaj wcześnie rano, fachowca wezwano,
by zegar naprawił, mechanizm ustawił.
I teraz kolego, zegar słynie z tego,
że bimba rodzinie kwadrans po godzinie.
KATAR ( autor: Jan Brzechwa)
Spotkał katar Katarzynę- A psik!
Katarzyna pod pierzynę- A psik!
Sprowadzono wnet doktora- A psik!
„Panie jest na katar chora”- A psik!
Terpentyną grzbiet jej natarł- A psik!
A po chwili sam miał katar- A psik!
Poszedł doktor do rejenta- A psik!
A to właśnie były święta- A psik!
Stoi flaków pełna micha- A psik!
A już rejent w michę kicha- A psik!
Od rejenta poszło dalej- A psik!
Bo się goście pokichali- A psik!
O tych gości znów ich goście- A psik!
Że dudniło jak na moście- A psik!
Przed godziną jedenastą- A psik!
Już kichało całe miasto- A psik!
Aż zabrakło terpentyny- A psik!
Z winy jednej Katarzyny- A psik!
MYŁA RĘCE JAKAŚ GAPA
Myła ręce jakaś gapa
kap, kap, kap
Poszła, a kran dalej kapał
kap, kap, kap
Wczoraj kapał i dziś kapie
kap, kap, kap
I źle mysli o tej gapie
kap, kap, kap
CO MÓWIĄ ZWIERZAKI?
Co mówi bocian, gdy żabę zjeść chce?
Kle kle kle
Co mówi żaba, gdy bocianów tłum?
Kum kum kum
Co mówi kaczka, gdy jest bardzo zła?
Kwa kwa kwa
Co mówi kotek, gdy mleczka by chciał?
Miau miau miau
Co mówi kura, gdy znosi jajko?
Ko ko ko
Co mówi kogut, gdy budzi w kurniku?
Ku ku kukuryku
Co mówi koza, gdy jeść jej się chce?
Mee mee mee
Co mówi krowa, gdy brakuje jej tchu?
Mu mu mu
Co mówi wrona, gdy wstaje co dnia?
Kra kra kra
Co mówi piesek, gdy kość zjeść by chciał?
Hau hau hau
Co mówi baran, gdy jeść mu się chce?
Bee bee bee
Co mówi ryba, gdy powiedzieć chce?
Nic! Przecież ryby nie maja głosu.
KURNIK Z GRZĘDĄ
Na podwórzu dziś zebranie,
Są panowie i są panie.
Wszyscy radzić dzisiaj będą,
Czy budować kurnik z grzędą.
Kaczki kwaczą: kwa kwa kwa,
Zbudujemy go raz – dwa.
Świnki kwiczą: kwi kwi kwi,
Zbudujemy kurnik w mig!
Konik na to: I–ha–ha, i-ha-ha,
Ja stajenkę swoją mam.
Po co więc budować coś.
Czy przybędzie do nas gość?
-Nie bądź taki, gę – gę – gę –
Zagęgała tłusta gęś.
-Dzisiaj kury tu przybędą,
musi być ten kurnik z grzędą!
Kaczki znowu: kwa kwa kwa,
Zbudujemy go raz – dwa.
Świnki kwiczą: kwi kwi kwi
Czy w kurniku będą drzwi?
Konik na to: I–ha-ha, i-ha-ha,
Koń najwięcej siły ma.
Jeśli kury tu przybędą,
Będzie kurnik z piękną grzędą.
Tak zwierzęta zbudowały
Dla kur z grzędą kurnik mały.
Kury na to: ko ko ko,
Piękny dom, nie ma co!
Do środeczka zapraszamy,
Poczęstunek dla was mamy.
Kaczki kwaczą: kwa kwa kwa,
Zjemy ziarno tak tak tak.
Świnki kwiczą: kwi kwi kwi,
My mieszankę zjemy w mig!
Konik woła: i-ha-ha, i-ha-ha,
Ja na proso chętkę mam!
Gąska na to: gę gę gę,
Ja na trawkę też mam chęć.
Kurki gdaczą: ko ko ko, Każdy z was to miły gość!
STARY DONALD
Stary Donald farmę miał.
Ija, ija, o!
Na tej farmie kurki miał.
Ija, ija, o!
A te kurki jak gdakały?
Ko, ko, ko, ko, dak!
Boso chodzę, jajko niosę,
kupcie mi cho-dak!
Stary Donald farmę miał.
Ija, ija, o!
Na tej farmie gąski miał.
Ija, ija, o! A te gąski jak gęgały?
Gę, gę, gę, gę, gę!
Itd: kaczki, krówki, koniki, baranki, owieczki, koguty, kotki, pieski, myszki, ptaszki, świnki.
TIK-TAK
Ja jestem Pan Tik-Tak
Ten zegar to mój znak.
Tak, tak, tak, to ja – Tik-Tak,
a to mój piękny znak.
IDZIE KOTEK
Idzie, idzie kotek mały,
już go łapki rozbolały.
Miau, miau, miau, miau, miau, miau,
idzie kotek – miau, miau, miau.
Tam, gdzie brzózka stoi siwa,
usiadł kotek – odpoczywa.
Miau, miau, miau, miau, miau, miau,
usiadł kotek – miau, miau, miau.
Wtem usłyszał głos z daleka:
„Wracaj kotku – mama czeka”
Miau, miau, miau, miau, miau, miau,
wracaj kotku – miau, miau, miau.
DZIADZIO MROK (autor: E. Szelburg-Zarembina)
Pada, pada deszcz chlupu, chlupu, chlup!
Idzie dziadzio Mrok tupu, tupu, tup!
Idzie dziadzio Mrok człapu, człapu, człap!
Wyskoczyła noc, za połę go łap!
Zmyka dziadzio Mrok tupu, tupu, tup!
A noc za nim brnie chlupu, chlupu, chlup!
Beata Niemczyk
Izabella Madej